Kasztelańska: diabeł tkwi w szczegółach (grudzień 2020)
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że nieprędko doczekamy się przebudowy Kasztelańskiej, a więc także uporządkowania tam organizacji ruchu. Tym, bardziej trzeba dbać o to, co jest. A diabeł często tkwi w szczegółach.
Na przykład chodnik przy przedszkolu na narożniku Senatorskiej.
Nie trzeba być geniuszem, by zauważyć, że dopuszczenie tam parkowania byłoby pomysłem co najmniej niefortunnym, bo auta tarasowałyby
drogę pieszym. Drogowcy rozumieją to częściowo, bo postawili tam znak zakazu postoju powyżej 10 minut. Ich wielki ukłon w stronę odwożących
dzieci do przedszkola
wydaje mi się nadmiernie hojny: kto się, poza sytuacjami wyjątkowymi, wypakowuje dziś z auta i z powrotem przez kwadrans? Jest jednak jak jest.
Ktoś widać czegoś jednak do końca nie przemyślał - po drugiej stronie ulicy w połowie przedszkolnego płotu do Kasztelańskiej dochodzi Drzewieckiego. Mamy więc skrzyżowanie, które zgodnie z kodeksową zasadą kasują poprzedzające je ograniczenia. Tak więc, zapewne wbrew woli drogowców, mamy
do czynienia z sytuacją kuriozalną: połowa chodnika jest objęta ograniczeniem postoju, a druga już nie.
I co sprytniejsi to wykorzystują: na przykład pewien czarny samochód z numerem rejestracyjnym zaczynającym się na PZ stoi tam wieczorami
niemal codziennie. I robi to legalnie, no, może z wyjątkiem wymogu zachowania minimalnej szerokości wolnego chodnika.
Pora więc zmobilizować drogowców, by oznakowali to miejsce w sposób nie pozostawiający wątpliwości, które, jak wiadomo, zawsze
należy interpretować na korzyść utrudniającego przechodzenie chodnikiem.
darp
fot. Darek Preiss
Drzew na Kasztelańskiej przybędzie (lipiec-wrzesień 2019)
Znamy już pierwsze szczegóły nowego projektu przebudowy ulicy Kasztelańskiej.
Po tym, jak Rada Osiedla Grunwald Południe odrzuciła propozycję związaną z wycinką połowy jesionów, okazuje się, że można.
Nowy projekt przygotowywany przez Zarząd Dróg Miejskich zakłada, że żadne drzewo nie zniknie, więcej, pojawią się nowe.
Kasztelańska to jedna z najbardziej zaniedbanych ulic na Grunwaldzie. Chodzenie po tamtejszych chodnikach przypomina wędrówkę po górach – przydałyby się porządne buty trekkingowe. Sprawa jej remontu pojawia się w różnych debatach od lat.
Rada Osiedla nie chce wycinki
Kością niezgody pozostawały dotąd stare jesiony, dające dużo cienia i produkujące tlen. Drzewa tworzą też pewną barierę akustyczną pochłaniającą
do pewnego stopnia wrzaski z pobliskiego stadionu.
Drzewa przeszkadzały jednak kierowcom, bo za mało było ich zdaniem miejsc parkingowych, nie bardzo lubili je też niektórzy piesi, gdyż korzenie drzew mają swój udział w dewastacji chodników.
Jednak większość mieszkańców osiedla Abisynia jest raczej za pozostawieniem jesionów.
W tej sytuacji trudno się dziwić, że pierwszą propozycję projektantów z ZDM było: wyciąć ich przynajmniej połowę. Na to z kolei nie zgodziła się
Rada Osiedla.
Przez jakiś czas wydawało się, że remontu w ogóle nie będzie.
Jednak prawdopodobnie stanie się inaczej: nowy projekt, opracowywany właśnie w ZDM przewiduje, że remont zostanie przeprowadzony w ten sposób, by wszystkie drzewa zostały zachowane. Przewiduje też nowe nasadzenia.
Komu przeszkadza strefa zamieszkania?
Podobnie, jak w pierwszej wersji, dotychczasową jezdnię i chodniki zastąpi pieszojezdnia, a cała ulica zostanie objęta strefą zamieszkania.
W ZDM-ie obawiają się, że taka sytuacja zwiększy zagrożenie dla pieszych, ale uważam, że będzie wręcz przeciwnie.
– W strefie zamieszkania to pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo i może przekraczać jezdnię w dowolnym punkcie.
To kierowca musi uważać.
Dobrym przykładem jest pobliska ulica Marszałkowska, gdzie takiej strefy dziś nie ma, nie ma też wyznaczonych prawie żadnych przejść dla pieszych,
w wyjątkiem tego przy szkole.
To przekraczający jezdnię musi mieć więc oczy dookoła głowy, bo, przynajmniej w teorii, przekraczać jezdni poza pasami nie powinien i to on może
w razie wypadku łatwo zostać uznany za sprawcę.
Wystarczy, że kierowca będzie się zasłaniał na przykład słabą widocznością.
Drogowcy postanowili wstępnie, że na Kasztelańskiej będzie wprawdzie jednolita pieszojezdnia, ale wybrukowana innymi kolorami kostki –
jakby dalej istniały tam odrębne chodniki.
Właściwie nie powinno to nikomu przeszkadzać, co jednak będzie, gdy kierowca zacznie się tłumaczyć, że różne kolory wprowadziły go w błąd?
Choć, oczywiście, powinien przede wszystkim uważać na znaki.
Zamknąć, czy nie?
Wiadomo, że nowa Kasztelańska będzie jednokierunkowa.
Wciąż dyskutowana jest sprawa ewentualnego zamknięcia ulicy od strony Bułgarskiej.
Tu też zdania są podzielone:
część mieszkańców podkreśla, że stan aktualny ułatwia im wyjazd z osiedla.
Oponenci podnoszą, że zamknięcie ulicy, choć trochę utrudni wjeżdżanie w wąskie ulice Abisynii nieproszonych gości – kibiców zdążających na stadion,
a i zniechęci wielu do lokowania w domach prywatnych firm, których działalność wymaga dojazdu klientów.
Darek Preiss