Dość monotematycznie wypadło na naszym osiedlu głosowanie na projekty Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego. Nie powiem, by mi się to bardzo podobało, jestem wręcz zawiedziony, nawet zniesmaczony. Zaraz wyjaśnię, dlaczego.
Cała pulę w budżecie ogólnomiejskim zgarnął Trener Osiedlowy w trzech odmianach. Tak, to jedyny projekt ogólnomiejski który będzie realizowany.
Wszystko inne: projekty infrastrukturalne - związane z rekreacją (Golęcin, Szachty, Cytadela), renowacja smutnego dziś Placu Wolności (ożywia się tylko podczas demonstracji), projekty rowerowe (Koszalińska) i wiele innych przepadły. Wszystkich wymienić nie sposób.
Wygląda na to, że sport jest dla Poznaniaków nie tylko oczkiem w głowie, ale i przesłania im wszelkie inne potrzeby.
Choć trzeba tu podkreślić, że Trener kanibalizuje także inne projekty sportowe, może dlatego, że rozpoznawalny i głosujący idą za nim jak za panią matką – szereg lokalnych projektów z tej dziedziny nie przebiło się.
Drugi pod względem oddanych głosów był projekt z Grunwaldu Południe - remontu boisk i sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej nr 74. Trudno jednak powiedzieć, że przegrał o włos - zgarnął o ponad 10 tysięcy głosów mniej, niż zwycięzca.
Zielony budżet dla wybranych
Nie lepiej jest, moim zdaniem w przypadku wprowadzonego w tym roku Zielonego Budżetu. Tu wygrały dwa rozmyte projekty dotyczące drzew, opisane i uzasadnione bardzo niekonkretnie.
W pierwszym przypadku chodzi o rozproszone nasadzenia, z tym, że projektodawcy dają realizatorom wolną rękę w szczegółach, poza wszelką kontrolą.
Projekt nazywany jest wspólnym, ale pulę zgarną tu nie wszystkie, a zaledwie 10 osiedli. Naszego wśród nich nie ma. Koalicje górą.
Jeszcze bardziej enigmatyczny jest drugi projekt, polegający na sadzeniu drzew wyłącznie w centrum, jakby efekt cieplarniany – bo takie jest uzasadnienie – występował tylko tam. Nasuwa się pytanie: dlaczego mieszkańcy centrum w minionych dekadach pozwolili zamienić centrum
w pustynię, woląc od drzew miejsca parkingowe i zimą czarne (zasolone) ulice? W ten sposób sami stworzyli tak zwane wyspy ciepła, z którymi chcą teraz walczyć, by powrócić do status quo ante. Cóż, jak widać po głosowaniu, mają siłę przebicia.
Nie przeszedł żaden projekt miejscowy.
Mimo, wydawałoby się, dużego zaangażowania i poparcia mieszkańców poległ Park Sąsiedzki na Grunwaldzie. Z grunwaldzkich projektów nie będzie też realizowany Ogród Sensoryczny ani Społeczny Ogród Edukacyjny.
Sąsiedzi ze Świętego Łazarza nie doczekają się powiększenia Parku Kasprowicza – ten przegrał o włos z nasadzeniami w centrum - nie będzie też między innymi, pieniędzy na renowacje słynnych poznańskich klinów zieleni. I na wiele innych przedsięwzięć. Nie wygrał też żaden projekt rowerowy.
Trzy osiedla, jednak szkoła
W tym miejscu można by zapytać: A może lepiej wygląda sytuacja, gdy idzie o projekty rejonowe, gdzie decydują tylko mieszkańcy fyrtla i nie grozi im przegłosowanie przez większość z innych dzielnic? Niestety, tutaj także spotkało mnie spore rozczarowanie.
Na Grunwaldzie (tu do jednego worka wrzucono trzy różne osiedla: Grunwald Północ, Grunwald Południe i Stary Grunwald) także całą pulę zgarnęły: zajęcia sportowe (dublujące się z Trenerem), kursy samoobrony i poprawa infrastruktury szkolnej w jednym miejscu.
Mamy tu klasyczne podium, bo realizowane będą dokładnie trzy przedsięwzięcia: rozbudowa szkoły – tak zwanej Społecznej Jedynki (czyli szkoły dla tak zwanej lepszej wiary o wyraźnie katolickim nachyleniu) przy Grunwaldzkiej 154. Beneficjentami tego projektu będzie zaledwie 550 dzieci!
Pewną, choć marną, pociechą jest to, że szkoła leży na terenie Grunwaldu – Południe. Inne składniki naszego obywatelskiego trójpaku nie mają nawet tego.
To, niestety, jedyny projekt, po którym coś zostanie na trwałe. I kolejny przykład, ile znaczy mobilizacja nawet stosunkowo niewielkiego środowiska.
Dwa pozostałe projekty rejonowe, które będą realizowane to: na drugim miejscu zajęcia z samoobrony, a na trzecim – znowu zajęcia sportowe, dublujące się z Trenerem Osiedlowym.
Wybór mieszkańców, według jasnych przecież zasad, trzeba uszanować, można próbować zrozumieć, ale można mieć też swoje zdanie. Uważam, że źle się stało, że z wyjątkiem jednej szkoły, ważnej dla garstki zainteresowanych, na Grunwaldzie Południe (nie tylko zresztą tu) nie będzie realizowany żaden projekt infrastrukturalny.
Mobilizacja, głupcze!
Można powiedzieć, że infrastruktura to zadanie miasta, płacimy w końcu podatki.
Cóż, mieście idealnym zapewne by tak było. W realnym Poznaniu mamy stały niedobór pieniędzy, a w najbliższych latach dzięki rządowi i pandemii będzie ich jeszcze mniej. Środki, którymi dysponują Rady Osiedli są więcej niż skromne.
Nie ulega wątpliwości, że nie starczy ich nie tylko na wszystko – nie starczy na wiele rzeczy absolutnie potrzebnych. No i nie zapominajmy, że Poznański Budżet Obywatelski to również nasze podatki.
Wyniki głosowania pokazują, jak ważna jest mobilizacja. Oczywiście, łatwiej przeprowadzić ją w szkole niż na osiedlu, zwłaszcza jednorodzinnym, ale innego wyjścia nie ma. Trudno obrażać się na to, że inni zmobilizować się potrafili i teraz będziemy finansować ich projekty.
Tak działa demokracja.
Trzeba w następnych latach pójść w ich ślady. Inaczej będziemy skazani na wieczne antyszambrowanie u miejskiej klamki. Z wiadomym wynikiem.
Darek Preiss
Ze szczegółami wyników głosowania w Poznańskim Budżecie Obywatelskim można zapoznać się na stronie internetowej:
fot. Ela Preiss
Comments