Chodnik jak tor przeszkód (styczeń-czerwiec 2020)
Chodząc po osiedlu, zauważam u parkujących kierowców specyficzny rodzaj solidarności – bardzo zważają, by ani centymetr auta nie wystawał na jezdnię. Jednocześnie nie mają najmniejszego problemu z tym, że ich auta tarasują chodniki, niejednokrotnie mocno utrudniając pieszym przejście, nie wspominając nawet o minięciu się dwóch osób, ani przeprowadzeniu wózka dziecięcego.
Zaznaczam, że chodzi mi o nadużywanie parkowania legalnego, w miejscach dozwolonych. Piractwo parkingowe to zupełnie inna kwestia.
Ograniczę się dzisiaj do trzech przykładów.
Pierwszy, to południowy chodnik ulicy Marszałkowskiej, pomiędzy Trybunalską a Bułgarską. Jest tam sklep spożywczy i sporo firm, są też legalne miejsca postojowe. Niestety, kierowcom często nie chce się podjechać samochodem do granicy posesji, wolą stanąć okrakiem na chodniku.
Jakoś nie interesuje ich to, że w ten sposób piesi skazani są na brodzenie w rozjeżdżonym błocie, albo schodzenie na jezdnię, by zawalidrogę wyminąć.
Drugim przykładem jest niedawno przebudowana, z bardzo dobrym skutkiem, ulica Palacza (na odcinku od Grunwaldzkiej do Promienistej).
Wystarczy porównać dwie połowy tej ulicy – wyremontowaną i nie - by zobaczyć uderzająco wręcz pozytywne efekty zmian.
Niestety, w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu – Projektantom zapewne nie przyszło do głowy, że kierowcy twórczo zmodyfikują ich koncepcję - tam, gdzie przewidziano parkowanie równoległe, parkują ukośnie lub poprzecznie. Oczywiście, w ten sposób robią sobie dobrze – samochodów zmieści się więcej, za to ten sposób parkowania oznacza zatarasowanie połowy, czasem większej części chodnika.
Przecież kierowca nie zaryzykuje postawienia auta tak, by wystawało na jezdnię.
Tak to, egoizm jednej grupy w dużej mierze niweczy świetny efekt przebudowy ulicy, zmodernizowanej zgodnie z europejskimi standardami.
Niestety, w czym piszący te słowa ma duże doświadczenie, zainteresowanie problemem stosownych służb to droga przez mękę. Ostatnio można było to tłumaczyć pandemią, ale zjawisko jest stare jak moja pamięć.
Trzeci przykład dotyczy praktycznie całego osiedla, wszędzie tam, gdzie chodniki są wąskie, a parkowanie równoległe, okrakiem na krawężniku dozwolone. Otóż, kierowcy gremialnie zatrzymują się w ten sposób, by zająć jak najmniej jezdni. Niestety, druga stroną tego zjawiska jest tarasowanie odpowiednio większej części chodnika, z wiadomym skutkiem. Nieraz trudno jest się przecisnąć pojedynczej osobie.
Nawiasem mówiąc, obserwując parkowanie równoległe zauważyłem jeszcze jedno: kierowcy uwielbiają stawać kołami centralnie na krawężniku.
Jakby nie przeszkadzało im to, że niszczą w ten sposób nie tylko infrastrukturę osiedla, ale i własne zawieszenie.
Darek Preiss
Comments