Grunt to się ruszać? A gdzie? (grudzień 2020)
Dość monotematycznie wypadło na naszym osiedlu głosowanie na projekty Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego. Nie powiem, by mi się to
bardzo podobało, jestem wręcz zawiedziony, nawet zniesmaczony. Zaraz wyjaśnię, dlaczego.
Cała pulę w budżecie ogólnomiejskim zgarnął Trener Osiedlowy w trzech odmianach. Tak, to jedyny projekt ogólnomiejski który będzie realizowany.
Wszystko inne: projekty infrastrukturalne - związane z rekreacją (Golęcin, Szachty, Cytadela), renowacja smutnego dziś Placu Wolności (ożywia się tylko podczas demonstracji), projekty rowerowe (Koszalińska) i wiele innych przepadły. Wszystkich wymienić nie sposób.
Wygląda na to, że sport jest dla Poznaniaków nie tylko oczkiem w głowie, ale i przesłania im wszelkie inne potrzeby.
Choć trzeba tu podkreślić, że Trener kanibalizuje także inne projekty sportowe, może dlatego, że rozpoznawalny i głosujący idą za nim jak
za panią matką – szereg lokalnych projektów z tej dziedziny nie przebiło się.
Drugi pod względem oddanych głosów był projekt z Grunwaldu Południe - remontu boisk i sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej nr 74. Trudno jednak powiedzieć, że przegrał o włos - zgarnął o ponad 10 tysięcy głosów mniej, niż zwycięzca.
Zielony budżet dla wybranych
Nie lepiej jest, moim zdaniem w przypadku wprowadzonego w tym roku Zielonego Budżetu. Tu wygrały dwa rozmyte projekty dotyczące drzew, opisane i uzasadnione bardzo niekonkretnie.
W pierwszym przypadku chodzi o rozproszone nasadzenia, z tym, że projektodawcy dają realizatorom wolną rękę w szczegółach, poza wszelką kontrolą.
Projekt nazywany jest wspólnym, ale pulę zgarną tu nie wszystkie, a zaledwie 10 osiedli. Naszego wśród nich nie ma. Koalicje górą.
Jeszcze bardziej enigmatyczny jest drugi projekt, polegający na sadzeniu drzew wyłącznie w centrum, jakby efekt cieplarniany – bo takie jest uzasadnienie – występował tylko tam. Nasuwa się pytanie: dlaczego mieszkańcy centrum w minionych dekadach pozwolili zamienić centrum
w pustynię, woląc od drzew miejsca parkingowe i zimą czarne (zasolone) ulice? W ten sposób sami stworzyli tak zwane wyspy ciepła, z którymi chcą teraz walczyć, by powrócić do status quo ante. Cóż, jak widać po głosowaniu, mają siłę przebicia.
Nie przeszedł żaden projekt miejscowy.
Mimo, wydawałoby się, dużego zaangażowania i poparcia mieszkańców poległ Park Sąsiedzki na Grunwaldzie. Z grunwaldzkich projektów nie będzie też realizowany Ogród Sensoryczny ani Społeczny Ogród Edukacyjny.
Sąsiedzi ze Świętego Łazarza nie doczekają się powiększenia Parku Kasprowicza – ten przegrał o włos z nasadzeniami w centrum - nie będzie też między innymi, pieniędzy na renowacje słynnych poznańskich klinów zieleni. I na wiele innych przedsięwzięć. Nie wygrał też żaden projekt rowerowy.
Trzy osiedla, jednak szkoła
W tym miejscu można by zapytać: A może lepiej wygląda sytuacja, gdy idzie o projekty rejonowe, gdzie decydują tylko mieszkańcy fyrtla i nie grozi im przegłosowanie przez większość z innych dzielnic? Niestety, tutaj także spotkało mnie spore rozczarowanie.
Na Grunwaldzie (tu do jednego worka wrzucono trzy różne osiedla: Grunwald Północ, Grunwald Południe i Stary Grunwald) także całą pulę zgarnęły: zajęcia sportowe (dublujące się z Trenerem), kursy samoobrony i poprawa infrastruktury szkolnej w jednym miejscu.
Mamy tu klasyczne podium, bo realizowane będą dokładnie trzy przedsięwzięcia: rozbudowa szkoły – tak zwanej Społecznej Jedynki (czyli szkoły
dla tak zwanej lepszej wiary o wyraźnie katolickim nachyleniu) przy Grunwaldzkiej 154. Beneficjentami tego projektu będzie zaledwie 550 dzieci!
Pewną, choć marną, pociechą jest to, że szkoła leży na terenie Grunwaldu – Południe. Inne składniki naszego obywatelskiego trójpaku nie mają nawet tego.
To, niestety, jedyny projekt, po którym coś zostanie na trwałe. I kolejny przykład, ile znaczy mobilizacja nawet stosunkowo niewielkiego środowiska.
Dwa pozostałe projekty rejonowe, które będą realizowane to: na drugim miejscu zajęcia z samoobrony, a na trzecim – znowu zajęcia sportowe, dublujące się z Trenerem Osiedlowym.
Wybór mieszkańców, według jasnych przecież zasad, trzeba uszanować, można próbować zrozumieć, ale można mieć też swoje zdanie. Uważam, że źle się stało, że z wyjątkiem jednej szkoły, ważnej dla garstki zainteresowanych, na Grunwaldzie Południe (nie tylko zresztą tu) nie będzie realizowany żaden projekt infrastrukturalny.
Mobilizacja, głupcze!
Można powiedzieć, że infrastruktura to zadanie miasta, płacimy w końcu podatki.
Cóż, mieście idealnym zapewne by tak było. W realnym Poznaniu mamy stały niedobór pieniędzy, a w najbliższych latach dzięki rządowi i pandemii będzie ich jeszcze mniej. Środki, którymi dysponują Rady Osiedli są więcej niż skromne.
Nie ulega wątpliwości, że nie starczy ich nie tylko na wszystko – nie starczy na wiele rzeczy absolutnie potrzebnych. No i nie zapominajmy,
że Poznański Budżet Obywatelski to również nasze podatki.
Wyniki głosowania pokazują, jak ważna jest mobilizacja. Oczywiście, łatwiej przeprowadzić ją w szkole niż na osiedlu, zwłaszcza jednorodzinnym,
ale innego wyjścia nie ma. Trudno obrażać się na to, że inni zmobilizować się potrafili i teraz będziemy finansować ich projekty.
Tak działa demokracja.
Trzeba w następnych latach pójść w ich ślady. Inaczej będziemy skazani na wieczne antyszambrowanie u miejskiej klamki. Z wiadomym wynikiem.
Darek Preiss
Ze szczegółami wyników głosowania w Poznańskim Budżecie Obywatelskim można zapoznać się na stronie internetowej:
fot. Ela Preiss
Chcemy uruchomienia pływalni Olimpia (lipiec-wrzesień 2019)
Ważą się losy pływalni Olimpia przy ul. Taborowej.
Obiekt został zamknięty w trakcie corocznego, rutynowego remontu latem 2018 roku - z powodu długów operatora, spowodowanych przez inny obiekt, będący w jego gestii.
Pływalnia służyła tysiącom poznaniaków, głównie mieszkańcom południowozachodniego Poznania – to był jedyny publicznie dostępny basen
w tej części miasta.
Rada Osiedla Grunwald- Południe zabiega o jego powtórne uruchomienie - znikają bowiem przeszkody natury formalno-prawnej.
Budynek pływalni stoi na gruncie do niedawna będącym własnością sąsiedniej parafii ewangelicko-augsburskiej.
Kilkadziesiąt lat działały w nim dwa baseny - duży i mały, a w lewym skrzydle miała salę ćwiczeń Akademia Judo.
Olimpia charakteryzowała się większą dostępnością niż pozostałe poznańskie obiekty, gdzie godziny otwarte dla publiczności to głównie wczesne poranki lub wieczory.
Pływalnia nie generowała strat, bo działała na pełnych obrotach - 3 tysiące sprzedanych karnetów rocznie, wśród użytkowników dzieci z okolicznych szkół, studenci, osoby niepełnosprawne, seniorzy.
600 osób dziennie na dużym basenie, 1500 dzieci na małym tygodniowo.
Po zerwaniu umowy z operatorem wyłączono z publicznej dostępności oba baseny.
Choć zapowiadano ponowne ich uruchomienie, duży do dziś jest nieczynny, mały został wynajęty prywatnej firmie, która prowadzi odpłatne zajęcia
dla rodziców z małymi dziećmi.
Niedawno parafia zrzekła się roszczeń do gruntu, co otworzyło drogę do przejęcia pływalni przez miasto - Policja chce z niej zrezygnować.
Procedura jest w toku, ale władze Poznania wcale nie palą się do ponownego uruchomienia pływalni.
Kilka miesięcy temu przedstawiciele Zarządu Osiedla spotkali się w tej sprawie z zastępcą prezydenta Poznania, Jędrzejem Solarskim.
Padły zapewnienia, że budynek nadal będzie służył celom sportowo-rekreacyjnym (czyli np. judokom), ale pływalnia w tym budynku stoi
pod znakiem zapytania.
Jędrzej Solarski uzależnia decyzję od kosztów remontu. W tej sprawie zapowiedziano audyt budowlany, by określić stan budynku i urządzeń.
Przedstawiciele Zarządu prosili na spotkaniu o umożliwienie im uczestnictwa w owym audycie – dotąd jednak nie wpłynęło do Rady
takie zaproszenie.
Docierają do nas natomiast informacje, że audyt się odbył i trwają prace kosztorysowe ewentualnego remontu.
Wg zebranych przez naszą redakcję informacji, coroczny remont niecki dużego basenu kosztował ok. 100 tys. złotych, a roczne utrzymanie pływalni -
ok. 0,5 mln zł.
Nawet, jeśli obecnie koszt doprowadzenia pływalni do użytku (obiekt nieużywany zwykle się degraduje) to ok. 2 czy 2,5 mln złotych, to uważamy,
że warto i należy ten koszt ponieść, by przywrócić pływalnię mieszkańcom Grunwaldu i okolic.
Zwłaszcza, że to i tak wielokrotnie mniej niż potencjalny koszt budowy nowej pływalni (kwota między 1,5 a 2,7 mln zł), na co zresztą w pasie
od ronda Nowaka-Jeziorańskiego do Plewisk nie ma w najbliższym czasie szans.
Rada Osiedla będzie nadal o uruchomienie Olimpii zabiegać,
będąc pewną zaangażowania w te działania mieszkańców grunwaldzkich osiedli.
Na pływalnię czeka tu bowiem 50 tysięcy osób.
Paulina Suszka